Wszystko o moich szmateksach:)

Ok, z racji, że dostaje od was dużo wiadomości w sprawie źródeł moich ciuchów postanowiłam troszkę przybliżyć wam mój mielecki szmateks.
Na razie chcę powiedzieć, że kwestia sesji jest już zakończona! I wyszła bardzo pozytywnie! ( do tej pory) Wróciłam w tym momencie z Krakowa do Mielca i będę odpoczywać nadrabiając zaległości na blogu :)
Wracając do kwestii szmateksów: ja zaopatruję się w dwóch mieleckich "dyskontach",które w sumie należą do jakiejś tam sieci szmateksów :P
Dla zainteresowanych podaję stronę: http://dyskontodziezowy.eu/

Sprawa tego szmateksu jest dość skomplikowana, ponieważ nie należy on do normalnych szmateksów, gdzie spokojnie się wchodzi i ogląda ciuchy. W nim panuje totalny chaos, ścisk, przemoc, walka i chamstwo- to najkrótsza możliwość ujęcia tego co tam się dzieje.
Przed otwarciem, godzinę lub dwie wcześniej (tego dokładnie nie wiem), ustawiają się już ludzie, żeby zająć sobie miejsce przy drzwiach :P Przed samym otwarciem stoi już duży tłum. Przychodzi właściciel otwiera drzwi i z ochroną przytrzymuje je, żeby nie zostały wyważone. Dzikie tłumy lgną na do środka drąc się, że ktoś został zgnieciony albo podeptany. Wpadają więc do sklepu i zdzierają WSZYSTKO! ile tylko udźwigną :P Następnie odchodzą na bok, przeglądają, to co im się podoba chowają do worów lub poszewek na poduszki ( taki przyjął się zwyczaj, ponieważ miejsca na sklepowy koszyk nie ma w tym miejscu:P), ścisk jest tak ogromny jak na jakimś koncercie, albo podczas wyjścia z kościoła:P Następnie, kiedy już na wieszakach jest niewiele, kobiety tam pracujące (biedne!) zaczynają donosić ciuchy- i tu zaczyna się prawdziwa walka! Wydzieranie ciuchów z rąk, ciągnięcie za włosy, pchanie się, kopanie!, czasem rękoczyny! (Kilkakrotnie interweniowała policja:P)
I do tego mnóstwo tzw. "handlar", czyli osób które wykupują najlepsze ciuchy po to,żeby je sprzedać gdzieś na rynku :/ i tu chcę przytoczyć zdanie tej, której nienawidzi cały Mielec!- handlara roku raz powiedziała takie zdanie do swoich " koleżanek"- " w tym miejscu nie ma miejsca na przyjaźń, my tu rywalizujemy" (buhahaha)
Buty i torebki rzucane są we workach, oczywiście worki rozrywane są w powietrzu. Raz jedna z moich rówieśniczek była tak zajęta "darciem", że nie wiedziała, że na jej głowie wylądowały stringi- no nic parodii tam jest co nie miara:P Chciałam wam pokazać, jak to naprawdę wygląda w realu, bo wielu ludzi kręciło tam filmiki, ale niestety na youtubie nic nie znalazłam. Może kiedyś samej uda mi się coś sfilmować:)
Jeśli chodzi o ceny to kiedyś były znacznie mniejsze:
Bluzki były w granicach 2-5zł, spodnie tak do 8zł, kurtki od 5 do ok 15, buty do 10zł. Obecnie ceny nieco wzrosły, głownie jeśli chodzi o kurtki i sukienki, jednak nadal są to ceny znacznie niższe niż w krakowskich lumpeksach.
Pytałyście mnie również o to czy chodzę do krakowskich szmateksów i muszę przyznać, że tylko raz się skusiłam i żałowałam w ogóle, że zmarnowałam czas. W Krakowie na 10 takich sklepów, może w jednym znajdzie się coś fajnego. Jeśli jednak jesteście skazane na Kraków to polecam komisy z ciuchami, bo tam często zdarzają się jakieś perełki:)
Mam nadzieję, że przybliżyłam wam nieco moje szmateksy i że znajdzie się choć jedna osoba, która przeczyta to co nabazgroliłam wyżej - pozdrawiam je gorąco:)
Na koniec zdjęcie, spokojnego przed burzą "dyskontu" xD

20 komentarzy:

Marionetka Mody pisze...

:o u mnie na całe szczęście nie ma takiej wojny o ciuchy, ja bym chyba zrezygnowała... nienawidzę głupich bab i tłumów...

Anonimowy pisze...

o widze ze ta sama firma ma szmateksy nie tlyko w tarnowie ale i w mielcu. zgadzam się z toba w 100% to co tam się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie.
moja koleżnka raz stała przy boksie z butami gdy je rzucili ona zemdlała i nikt na nią uwagi nawet nie zwrócił tak byli wszyscy zajęci. szok co tam się dzieje.
pozdrawiam :))

pannaem pisze...

dokładnie to miałam na myśli :D
dlatego ja na łowy wyruszam dopiero po godzinach "szczytu" :D może nie znajduje aż TAK wielkich "Pereł" ale mniejsze perełki, pozdrawiam ;)
Ps. obserwujemy?;>

Domischh pisze...

wow ;o na szczęście nie trafiłam jeszcze nigdy na taką wojnę w lumpeksie! :)

Izabela Żukowska pisze...

Bardzo fajnie wyglądasz, masz duże poczucie stylu.

Anonimowy pisze...

piękny szarak! uwielbiam oversize!

mint.saturday.fashion pisze...

Wyglądasz niesamowicie... :)
____________________________
mint-saturday-fashion.blogspot.com

Olga pisze...

Fajnie wygladasz :) Mialam kupić ten torebke, ale teraz musze sie zastanowic..

Polacy Rodacy pisze...

Świetny outfit, bardzo jakos do Ciebie pasuje. Najbardziej podoba mi się torebka bo zawsze chcialam ja miec ale kiedy przychodzilo co do czego to kupowalam cos innego hehe :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

Polacy Rodacy pisze...

Oj wybacz dodałam zle komentarz chcialam do pierwszego posta bo u ciebie jest inaczej rozmieszczone. :) Pozdrawiam jeszcze raz !

Anonimowy pisze...

najbardziej znienawidzona? czy chodzi Ci o panią M.J?;)

sh-girl pisze...

A kim jest M.J i kim ty jesteś?? Spotkamy się jutro na szmatach??;d;d

AgneseFF pisze...

Rewelacyjnie!!! Podoba mi się wszystko ...... baaardzo !!! :D
Pozdrawiam....

http://dream-and-be-happy-by-aga.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

hehe też jestem z mielca i trzymam się z dala od tego miejsca;)

jonquille pisze...

Matko, nie wierze ze moja ulubiona blogerka jest z Mielca :) Tez lubie ten szmateks, chociaż troche mnie zraził :)

xoxo, Nkdunchy pisze...

Przejrzalam ponad 10 stron Twojego bolga zeby poznac cala tajemnice szmateksów;))) hehe;p u mnie jest o wiele spokojniej, ale fakt, ze trzeba sie ustawic przez 9 zeby cos wyrwac;) pozdrawiam i obserwuje;)

Anonimowy pisze...

Jejku aż się nie chcę wierzyć, że tak się ludzie mogą zachować, zwierzęta są już bardziej normalne :D.. tak się składa, że do Mielca mam niedaleko ale jak mam dostać butem lub mieć majtki na głowie to nie wiem :D :)ale ciuchy kuszą :))

asistylee pisze...

Firma którą tu opisujesz jest również w Tarnowie, faktycznie zgodzić się muszę z Tobą w 100% jak to jest na takich zakuach. Co gorsze i śmieszniejsze przy boksie z butami w moim mieście stoją praktycznie sami faceci, 'koksiki' którzy czekają na towar by sprzedac go później na allegro:) pozdrawiam:*

Martita pisze...

Jestem z Zielonej Góry, ale będąc u rodziny swojego chłopaka wybrałam się opisanego przez ciebie szmateksu...to co się tam dzieję opisałaś w 100%
Nie wiedziałam czy czy próbować oglądać jakieś ciuchy czy kręcić filmik pt."Dżungla"

Anonimowy pisze...

U mnie mam kilka lumpeksów , gdzie jest oblężenie bo można znaleść fajne rzeczy . ale ja nie chodzę no chyba że szukam czegoś do przetpbienie bo szyję

http://iamemilia.blog.pl/przyjazn/#comments